Komentarze: 0
......widzialam go......stal na wyciagniecie reki..tak blisko a zarazem tak daleko.......z poczatako nie bylam pewna....ale teraz tak..chyba mnie nie poznal....a tamten wspolny wieczor byl wspanialy.......juz mialam podejsc i zrobic z siebie kompletna idiotke gdy odszedl po gazete a potem podjechal autobus i on wsiadl........nadal sie nie zorientowal....zaluje ze stalam tam jak ciele i patrzylam na malowane wrota....w koncu raz sie zyje.......moze go jeszcze kiedys zobacze?ale czy wtedy sie odwaze?????????
.............wszystko sie gmatwa od dnia gdy go spotkalam........ale o tym potem........